Usłyszeliśmy mowy końcowe – oskarżenie wnosi o rok więzienia i dwuletni zakaz sprawowania funkcji publicznych. Kiedy wyrok?

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności Rozprawa Krzysztofa Lipińskiego powoli ma się ku końcowi. Przed chwilą informowaliśmy o składanych wyjaśnieniach przez zawieszonego burmistrza, natomiast po krótkiej przerwie, obie strony wygłosiły mowy końcowe. Pierwszy mówił rzecznik oskarżenia publicznego, który zwrócił uwagę, aby skupiono się głównie na faktach, a nie otoczce całej sprawy. Podała tutaj przykład zeznań Zenona Koperkiewicza, który zeznał, że to on udał się do Budzińskich, aby Jan Budziński został pełnomocnikiem komitetu, wskazując, że inicjatywa komitetu nie wyszła od strony Budzińskich. Pani prokurator mówiła o zeznaniach świadków dotyczących spotkania, jakie miało mieć miejsce w Topoli Królewskiej między Teresą Budzińską a Krzysztofem Lipińskim. - Pokrzywdzona słyszy, że Jan Budziński zostanie prezesem PEC, a potem słyszy o pożyczce. W tym momencie pojawia się żądanie korzyści majątkowej – mówiła i wskazała, że członkowie rady nadzorczej PEC zeznawali, że kandydatura Jana Budzińskiego wyszła od strony Krzysztofa Lipińskiego.

Wskazywała także na same nagrania i ich treść, mówiąc, że w jej ocenie nie można przyjąć, że oskarżony chciał udzielenia pożyczki.

- Mówi o słowach, o biznesie, braku gwarancji. W taki sposób nie pożycza się pieniędzy.

Zwróciła także uwagę, że pokrzywdzona, po nagraniu rozmowy, samo nagranie ukryła, natomiast późniejsze wydarzenia spowodowały, że ujawniła to zdarzenie. 

Poruszając temat oskarżenia  związanego ze spotkaniem w gabinecie burmistrza i odwołaniem Zenona Koperkiewicza, także powołała się na nagranie, mówiąc, że tłumaczenia o rozbiciu koalicji nie mają znaczenia. 

- Do tej rozmowy nigdy nie powinno dojść. Nie może, osoba będąca burmistrzem, mówić, że zagrały emocje i zachował się emocjonalnie. Nie ma tak naprawdę znaczenia czy Jan Budziński ma wpływ na radę, czy go nie ma. Nie powinno ze strony oskarżonego być takiej próby i takie słowa w ogóle nie powinny paść.

Pani prokurator dodała także, że oskarżony nie zakwestionował w ogóle nagrań. Do sądu wniosła o uznanie oskarżonego za winnego zarzucanych mu czynów i wymierzenie kary łącznej w postaci 1 roku pozbawienia wolności w warunkowym zawieszeniu wykonania kary na okres 3 lat, kary grzywny w wymiarze 100 stawek po 100 zł i orzeczenie o zakazie pełnienia funkcji publicznej na 2 lata, a także obciążenie kosztami.

Następnie występował oskarżyciel posiłkowy, mecenas Kucharski, który także zwrócił się do sądu, aby skupiono się na nad tym, o co oskarżony jest Krzysztof Lipiński. Swoją mowę rozpoczął od między innymi powołania się na postanowienie Sądu Najwyższego, które  wskazuje na to, że burmistrz jest funkcjonariuszem publicznym. 

Po tym cytował słowa oskarżonego z nagrań, gdzie przytaczał zdania o braku gwarancji. Jak mówił, gdyby nawet przyjęto, że Krzysztof Lipiński tamtego dnia wołał pożyczki , nadal jest to żądanie łapówki z tego względu, że wcześniej Jan Budziński został prezesem PEC.

- Tak naprawdę intencją Krzysztofa Lipińskiego nie była prośba o pożyczkę, lecz żądanie korzyści majątkowej – mówił, gdzie także wskazał wcześniejsze zeznania członków rady nadzorczej. 

Przywołał także zdanie oskarżonego z nagrania, w którym mówi, że jest „po fakcie”, dodając, że oskarżony miał na myśli powołanie Jana Budzińskiego na ww. funkcję. Zwrócił także uwagę, że w interesie Krzysztofa Lipińskiego, jako funkcjonariusza publicznego, było zawarcie ewentualnej pożyczki w oświadczeniu majątkowym, w wyniku czego powinien był dążyć do podpisania umowy.

Poruszając temat drugiego zarzutu, mecenas także powiedział, że rozmowa w ogóle nie powinna mieć miejsca, a samo spotkanie przebiegło w sposób w jaki nie powinno. Zwrócił uwagę, że być może do zwolnienia Jana Budzińskiego nie doszło w poniedziałek, tylko i wyłącznie dlatego, że ten jeszcze podczas sesji opublikował stenogram z odbytej rozmowy. 

Wobec powyższego, oskarżyciel posiłkowy wniósł do sądu o 5-letni zakaz sprawowania funkcji publicznej, bez kary więzienia. 

Z kolei obrona wniosła o uniewinnienie, argumentując, że zebrany materiał dowodowy nie wskazuje na winę popełnioną przez Krzysztofa Lipińskiego. 

Mecenas Król zwrócił uwagę, że oskarżyciel posiłkowy powyrywał zdania z kontekstu, jeśli chodzi o nagranie z 12 stycznia 2015 r. i rozmowy między Budzińską a Lipińskim. Cytował tutaj słowa oskarżonego, który używał słów takich jak „pożyczka”, „prośba” i „pomoc”. 

Wskazał, że skoro Teresa Budzińska rozmowę nagrywała i była świadoma nagrywania to celowo rozmowę sprowadzała na temat pożyczki i „sterowała rozmową”. 

- Sama nakręca. Sama oskarżycielka podnosi tę kwestię – powiedział, czytając stenogram.

Mówił także, że nieprawdą jest, że jego klient nie chciał sformalizować potencjalnej pożyczki, pytając, jak mógł to zrobić, skoro na początku usłyszał, że Teresa Budzińska takich pieniędzy nie posiada.

- Jest rzeczą oczywistą, że gdyby była zgoda, to by ta umowa została spisana. Ale czym innym jest zgoda, a czym innym jest gwarancja.

Mecenas kontynuował, zwracając uwagę na „drobiazgi”, gdzie niezgodnie z prawdą mówiła poszkodowana. Odpowiadając na drugi zarzut wobec klienta, mecenas powiedział, że oskarżenie tylko „prześlizgnęło” się po temacie. 

Na koniec sąd spytał Krzysztofa Lipińskiego o to czy ma cos do dodania. Ten, jak powiedział „popiera całym sercem i duszą słowa swojego obrońcy”. 

- Jest to wysoki sądzie próba oceny moich działań politycznych przez wydział karny sądu w Łęczycy, z winy oskarżycieli. Jestem niewinny i oczekuję, że zostanę uniewinniony – zakończył Lipiński. 

Z uwagi na zawiłość sprawy sąd odroczył wydanie wyroku na 31 października (wtorek) na godzinę 14:00.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE