W imię godności dla bezbronnych. Anonimowi bohaterowie ratują zwierzęta

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności Jest ich ponad 20. Niemal każde z nich ma wiele jeszcze niezabliźnionych ran nie tylko fizycznych, ale przede wszystkim psychicznych. Spotykały się z okrucieństwem, nieodpowiedzialnością i znęcaniem ze strony nas – ludzi. Teraz wreszcie trafiły do miejsca, gdzie ktoś okazuje im serce. Tutaj czekają na lepsze dni, na szczęście i na kogoś, kto postanowi dać im kochający dom i je adoptować.

Wybieramy się z wizytą na pogranicze powiatów łęczyckiego i zgierskiego, do miejscowości Kotowice. Dojeżdżamy na ranczo pani Katarzyny Kilian. Trafiają tu zwierzęta z całego regionu łęczyckiego. Każde z nich wiele przeżyło i na własnej skórze doświadczyło, do czego zdolni są pozbawieni rozumu ludzie.

- Psy żyją chwilą. Liczy się dla nich tylko to, co jest tu i teraz. Jeśli ktoś okaże im choć trochę zainteresowania, opiekuńczości i serca, to pies odwdzięcza się najlepszym co może od siebie dać – bezgraniczną przyjaźnią – mówi nam pani Katarzyna.

Zwierzogród funkcjonuje w ramach Stowarzyszenia Obrony Praw Zwierząt w Łęczycy "Podaj Łapę". Znajdziemy tutaj 24 psy, dwa kuce i koty, które niczym samotny żeglarz wypatrują portu, w którym będą mogły osiąść na stałe. 24 psy to także 24 życiorysy, często przesiąknięte bólem i cierpieniem. Są tu zwierzęta znalezione na przystankach autobusowych, psy podrzucane do schronisk czy zwierzęta przejęte w trakcie interwencji. Nie brakuje także ran fizycznych. Jeden z psów ma wyraźne blizny po obroży, która niemal wrosła w jego skórę. Inny z kolei został pozbawiony ogona przez swojego poprzedniego właściciela, który użył do tego... siekiery.

- Są też takie psy jak Daisy, która boi się ludzi i im nie ufa. Jest niemal całkowicie dzika. Była trzymana w kojcu, z dala od człowieka. Jedynym zmysłem, którym nieustannie się posługuje jest jej słuch. Stale ma uszy uniesione w górze. Liczymy, że wkrótce się oswoi. Nie wiadomo ile czasu to zajmie, bowiem psy są jak ludzie. Każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie – mówi pani Kasia.

Ogromną prace w pielęgnacji i utrzymaniu zwierząt wykonują wolontariusze. To cisi bohaterowie, którzy z dala od błysków fleszy i poklasku poświęcają swój wolny czas, by pokazać zwierzakom, że nie każdy człowiek gotów jest wyrządzić im krzywdę.

- Wolontariusze wykonują ogromną pracę. Są z Łęczycy, Zgierza, Kutna, dosłownie z całego regionu. Ich praca jest ciężka, wymaga wielu poświęceń i wyrzeczeń. Tym bardziej z ogromną przyjemnością obserwuję ich radość, kiedy tu są i opiekują się zwierzętami – mówi nasza rozmówczyni.

Sama praca przy porzuconych psach bywa także niebezpieczna, jeśli ktoś nie wie, jak się nimi opiekować i jak zachowywać się w ich towarzystwie. Tym bardziej wolontariusze zasługują na ogromny szacunek za swój trud i poświęcenie.

Pani Katarzyna zachęca wszystkich do adopcji. Psy i koty mają u niej świetne warunki, kochających opiekunów i ogromną przestrzeń (ok. 5 ha), na której spędzają każdy dzień. Nic jednak nie może równać się z domem i kochającą rodziną.

- Trzeba kochać i wymagać, dążyć do tego, żeby boksy pozostawały puste. W ciągu ostatnich tygodni zgłosiła się jedna rodzina chcąca adoptować psa. Ku naszej radości, zwierzak wkrótce trafi do ludzi, którzy otoczą go miłością i opieką. Zachęcam wszystkich nie tylko do adopcji, ale także do przyjazdu do nas. Można tu troszkę poprzebywać na łonie natury w towarzystwie uroczych zwierząt. Zapewniam, że nie ma nic przyjemniejszego od ciepłego jęzora na szyi i psiej sierści pod dłonią – mówi na zakończenie pani Katarzyna.

Osoby chcące adoptować zwierzę, wesprzeć działalność stowarzyszenia lub podjąć się wolontariatu proszone są o kontakt z Katarzyną Kilian pod numerem 694-873-584.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE