Czytelnik zachował się niczym dobry Samarytanin i podwiózł mężczyznę na stację benzynową aż pod Łódź. Po powrocie do domu stwierdził jednak, że odwiezie szefa kuchni na przystanek i kupi mu bilet. Realizując swoje postanowienie i ponownie przyjeżdżając na stację benzynową, zauważył, że mężczyzny już nie ma.
- Zastanawiałem się co się z nim mogło stać i nie ukrywam, że martwiłem się o jego los. Poszukałem w Internecie informacji na temat tej karczmy, która jak się okazało, rzeczywiście istnieje – relacjonuje.
Trafił tam jednak na ogłoszenie, w którym karczma ostrzega przed oszustem podającym się za ich pracownika.
- Uwaga! Pan Tomasz G. to naciągacz! Już dużo ludzi oszukał, że u nas pracuje – a nigdy to nie miało miejsca. Naciąga ludzi mówiąc, że go okradli i wyciąga pieniądze od przypadkowych osób. Podaje naszą nazwę i adres, aby być wiarygodnym – czytamy w informacji podanej przez karczmę.
Przypadek spowodował, że pan Dariusz nie dał się nabrać. Prosi jednak, aby ostrzec innych ludzi, których dobra wola może okazać się zgubna.
Do tej pory łęczycka policja nie odnotowała na szczęście zgłoszeń od osób, które mogły paść ofiarą oszustwa.
- W okresie od 20 lutego do 6 marca nie odnotowaliśmy zgłoszenia o treści, jaka jest przedstawiona w zapytaniu – informuje podkom. Agnieszka Ciniewicz, oficer prasowy KPP Łęczyca.
Warto jednak mieć się na baczności i choć sumienie czasem podpowiada inaczej, uważać na to, komu chce się udzielić pomocy.