Zbigniew W., wójt gminy Daszyna relacjonuje sposób w jaki został zatrzymany przez policję. Mówi, że był zaskoczony całą sytuacją.
- Wyglądało to w ten sposób, że 4 kwietnia o 6 rano przyjechała do mnie policja. Zostałem zakuty w kajdanki i zabrany z domu. Przedstawiono mi zarzut nieprawidłowego pobierania dopłaty na swoje gospodarstwo, które posiadam od 1996 roku. Do tej pory nigdy nie było problemów jeżeli chodzi o kwestie dopłat, były kontrole w moim gospodarstwie, wszystko było sprawdzane. Otrzymywałem decyzje, które określały ich wysokość, dlatego byłem zdziwiony całą sytuacją - mówi nam Zbigniew W. - Myślałem, że najpierw odbędzie się przesłuchanie, a wyglądało to tak, że najpierw postawiono mi zarzut. W takiej sytuacji człowiek sobie myśli, że jego wyjaśnienia nic już nie wniosą do sprawy, ponieważ decyzja już zapadła – dodaje wójt gminy Daszyna.
Zbigniew W. ze swojego domu został przewieziony bezpośrednio do prokuratury. Jak mówi, po usłyszeniu zarzutów dotyczących wyłudzenia dotacji złożył obszerne wyjaśnienia. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
- Zarzuty są absurdalne. Własne gospodarstwo mam od wielu lat. Od początku składałem wnioski o dopłaty, które należą się każdemu rolnikowi. Miałem kontrole, nie tylko systemowe, czyli te tzw. satelitarne, ale również kontrole na miejscu, gdzie przyjeżdżali pracownicy odpowiednich instytucji. Żadna kontrola nie wykazała nieprawidłowości, a zarzut sięga 2009 roku. Jak po tylu latach można stwierdzić, że coś było nieuprawnione? - mówi Zbigniew W.
Jak dodaje, zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego oraz zakazu opuszczania kraju. Jak rozwinie się sprawa? Będziemy o niej informować na bieżąco.