Reanata Wilińska tłumaczyła, że większość środków opiera się środki z konkursów, które, jak wyjaśniała, są pilnie obserwowane przez pracowników starostwa.
- Konkursy dopiero są ogłaszane i dopiero są nabory. A wyniki ukażą się w przyszłym roku.
Przewodniczący rady Sławomir Biniewicz z kolei powiedział, że nie rozumie kompletnie o co chodzi radnemu.
- Radni mogą zgłaszać zmiany do budżetu. Ja nie słyszałem żadnych propozycji zmian.
Między radnym a przewodniczącym doszło do wymiany zdań, w której Janusz Mielczarek mówił o bardzo niskim poziomie środków na inwestycję.
Renata Lepalczyk broniła budżetu, mówiąc, że choć wysokość budżetu na tę chwilę jest niska, to on w trakcie roku ulegnie zmianie, w oparciu o środku zewnętrzne.
- Przecież pan był wicestarostą i pan doskonale zna każdy rozdział tego budżetu. I pan doskonale wie, że ten budżet od wielu lat nie zmienia się. Wysokość tego budżetu praktycznie została na tym samym poziomie i o tym pan wie doskonale.
Nastroje spróbował stonować radny Euegniusz Stańczyk, który powiedział, że personalne wywody są tutaj niepotrzebne. Zwrócił natomiast uwagę na uchwałę o samorządach, która jego zdaniem, jest napisana bardzo źle. Nie dziwi się jednak mieszkańcom, z którymi rozmawia, że ci zarzucają bierność samorządowcom.
- Padaj pytania: „Co w tam robicie w tym powiecie?”. Proszę państwa, w trudnej sytuacji staje radny, aby udzielić odpowiedzi. To my zarządzamy szkołami, szpitalem… Ale to jest normalne, to musi być. Wszyscy oczekują nowych, rozwojowych zadań i tu się bardzo mijamy. Bo należy sądzić, że powiat działa, aby jak najwięcej osiągnąć, ale mam wrażenie, że jesteśmy traktowani jak te maszynki do głosowania. Trzeba to powiedzieć prosto. Ja nie mam pretensji do tego, że ten budżet nie jest większy (…) jednak my się denerwujemy, że tak nas „ustawił” ustawodawca. Stąd też nerwy mojego kolegi i innych radnych. Życzę powodzenia, aby wszystkie zmiany w budżecie były jak najlepsze. Wszyscy chcielibyśmy więcej, ale nie możemy.
Do dyskusji włączyła się również wicestarosta Krystyna Pawlak, która powiedziała, że ze względu na bardzo małe środki własne, ciężko jest cokolwiek zaplanować.
- Jakby prześledzić poprzednie inwestycje starostwa, to tak naprawdę żadna nie była realizowana tylko i wyłącznie z własnych środków. Mamy jedynie wkład własny do różnego rodzaju projektów (…) Co z tego, że wszyscy będziemy przeciw budżetowi? Przybędzie budżetu dzięki temu?
Starosta Wojciech Zdziarski także mówił o zmianach, jakie do budżetu, w trakcie roku, są wprowadzane.
- Ja zawsze mówiłem, że gdy zaczynamy, mamy przykladowo sto procent, a kończymy mając sto sześć, bo środki przychodzą w ciągu roku i są realizowane dodatkowe zadania, dzięki czemu w ten sposób udaje nam się wiele wykonywać. Będziemy aplikować o wszystko, co możliwe, jeśli to będzie ogłoszone – obiecał.
Głos zabrała radna Monika Kilar-Błaszczyk, która powiedziała, że rozmowa o budżecie jest jak najbardziej na miejscu. Zaznaczyła, że nie chce być adwokatem radnego Mielczarka, jednak zwróciła uwagę na dwa punkty,które jej zdaniem mogłyby być rozwinięte.
- Po pierwsze to wydział promocji… Półtora etatu. Chyba za mało Kierownik plus osoba na pół etatu? Naprawdę za mało, może warto by było się temu przyjrzeć? Druga sprawa, wydział rozwoju gospodarczego, kierownik plus dwa etaty… Chyba też za mało. Ja wiem, że państwo pozyskujecie pieniądze, piszecie wnioski z pewnym pozytywnym skutkiem, chociaż pod koniec roku były dwa konkursy, w których powiat nie brał udziału (…) Myślę, że na dzień dzisiejszy głos krytyki jest dobrym głosem , bo to może sugerować, z całym szacunkiem dla państwa, w którym kierunku idziemy.
Ostatecznie doszło do głosowania i głosami 10 za i 6 wstrzymanymi podjęto stosowną uchwałę.