Był dzień 23 marca. 56-letni Janusz P. z Kolonii Kaszewy (gm. Krzyżanów) jak co dzień udał się do pracy zaczynając poranną zmianę w odlewni. Przechodził przez automatyczną bramę, tę samą, przez którą przechodził od lat. Nagle mechanizm zaciął się. Brama zaczęła napierać na 56-latka, który nie był w stanie nic już zrobić...
- To była chwila. Brama nagle zaczęła się zamykać i uderzyła mnie, przez co straciłem równowagę. Gdy się zorientowałem i chciałem ją złapać, było już za późno. Brama przygniatała mnie do słupka. Gdyby nie szybka reakcja wartownika, brama przecięłaby mnie na pół. Z bólu straciłem przytomność. Kierownik szybko wezwał pogotowie - mówi nam pan Janusz P.
"To tylko stłuczenie"
56-latka przetransportowano do Kutnowskiego Szpitala Samorządowego. Pacjent uskarżał się na silny ból klatki piersiowej i ból stopy. Wykonano więc badania.
- W dniu dzisiejszym został przyciśnięty bramą w pracy. Bolesność klatki piersiowej w okolicy mostka. Szmer pęcherzykowy prawidłowy symetryczny. W RTG bez zmian - czytamy w opisie medycznym.
Lekarz, który przyjął 56-latka na SOR-ze stwierdził jasno: stłuczenie klatki piersiowej. Diagnozę tę postawiono na podstawie przeprowadzonego wcześniej badania RTG, które nie wykazało żadnych anomalii. Pacjentowi zalecono okłady z żelu i na tym wizyta się zakończyła.
- Lekarz uznał, że skoro nie mam żadnych poważnych obrażeń, mogę iść z powrotem do pracy. Wyszliśmy ze szpitala, a ból w klatce ciągle się nasilał, przez co momentami nie mogłem oddychać. Dla nas to, że lekarz nic nie wykrył i po jednym badaniu odesłał mnie do domu było nie do pomyślenia. Uznaliśmy, że pójdziemy szybko skonsultować się z lekarzem rodzinnym – relacjonują.
„Dostał pan drugie życie”
Państwo Janusz i Katarzyna udali się więc jeszcze tego samego dnia do poradni rodzinnej. Ból wciąż nie ustępował, a lekarz zasugerował, że to może być złamanie żebra, które dodatkowo może spowodować kolejne obrażenia, a gdyby przebiło płuco - nawet i śmierć. Małżeństwo szybko podjęło decyzję: znów trzeba jechać do szpitala. Jednak nie chcąc narażać się na kolejne nieprzyjemności, pan Janusz wybrał Zespół Opieki Zdrowotnej w Łęczycy. Tam okazało się, że diagnoza jest zupełnie inna niż ta, którą postawiono w Kutnie…
U bohatera naszej historii rozpoznano uraz zmiażdżeniowy klatki piersiowej, złamanie dwóch żeber po lewej stronie oraz skręcenie stawu skokowego. Dokonano tego na podstawie wykonania tomografii komputerowej, czego nie przeprowadzono w KSS. Dla Janusza i Katarzyny P. to było jak uderzenie obuchem w głowę.
- Doznaliśmy szoku. Tamtejszy lekarz dosłownie klepnął mnie po ramieniu i powiedział, że dostałem drugie życie – mówi pan Janusz.
Koniec końców nasz bohater po 5-dniowym pobycie w łęczyckim szpitalu doszedł do siebie, lecz fizyczne skutki wypadku oraz traumę tego feralnego dnia odczuwa nadal. Jak to się stało, że tak poważnych obrażeń nie wykryto w szpitalu w Kutnie?
"Przykro, że pacjent nie wrócił na SOR"
- Lekarz dyżurny SOR zbadał pacjenta i zlecił wykonanie dalszej diagnostyki. Wykonano prześwietlenie klatki piersiowej RTG w trzech pozycjach, lecz na żadnym zdjęciu nie stwierdzono ujawnionego później w badaniu tomografem komputerowym urazu złamania żeber. Dodatkowo osłuchując pacjenta lekarz dyżurny nie stwierdził także powikłań ze strony układu oddechowego. Pacjentowi przekazano także informację, że gdyby mimo leków ból się nasilał lub pojawiły się dodatkowe objawy powinien powtórnie zgłosić się na SOR lub do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej - tłumaczy rzecznik prasowy szpitala, Justyna Sola.
Justyna Sola zapewnia, że gdyby pacjent zgłosił się do szpitala powtórnie, nawet jeszcze tego samego dnia, badanie tomografem komputerowym zostałoby wykonane.
- Badanie tomografem jest zdecydowanie bardziej precyzyjne i pozwala na o wiele bardziej dokładną analizę stanu pacjenta. Pragnę jednak podkreślić, że badanie to jest drugą metodą diagnostyczną wykonywaną wówczas, gdy badanie RTG nie wykazuje nieprawidłowości, a dolegliwości pacjenta nasilają się. W zaistniałej sytuacji mogę jedynie stwierdzić, że jest nam przykro, że pacjent nie wrócił na SOR w Kutnie, gdyż procedura postępowania diagnostycznego byłaby identyczna, co w szpitalu w Łęczycy – wyjaśnia rzecznik prasowy KSS.
A Wy, jak oceniacie tę historię? Co sądzicie na temat diagnozy?
Złamane żebra, uraz zmiażdżeniowy... Diagnoza SOR w Kutnie: "to stłuczenie". Pacjent musiał leczyć się w Łęczycy
Opublikowano:
Autor: ez
Przeczytaj również:
AktualnościTen dzień na stałe zagości w pamięci pana Janusza. Awaria zakładowej bramy, która nieomal go zabiła okazała się dopiero początkiem czarnej serii wydarzeń. Mężczyzna z poważnymi obrażeniami trafił do kutnowskiego szpitala, gdzie po badaniu stwierdzono... jedynie stłuczenie i zalecono okłady z żelu. Gdyby nie pomoc lekarzy z Łęczycy, obrażenia kosztować mogłyby pana Janusza nawet życie!
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE