Całe zawody były rejestrowane przez kamerę. Dodatkową nerwowość wśród uczestników wzbudził fakt, że gdy ci poprosili o odtworzenie nagrania, okazało się, że nie ma takiej możliwości, gdyż ich konkurencja nie była w ogóle nagrywana. Powodem okazała się być bateria, która wcześniej się rozładowała.
- Mówię, jak się pomyliłem to ok, nie ma sprawy, ale proszę o odtworzenie nagrania. A wyszło, że nagrania nie ma, bo bateria padła – kontynuuje.
Drużyna złożyła protest, który komisja sędziowska jednak odrzuciła. Jan Jóźwiak, prezes OSP Siedlec od 30 lat, mówi wprost, że cel był jeden – aby jego jednostka nie wygrała tych zawodów. Wymienia tutaj inne sukcesy drużyny z Siedlca, która od 2011 roku wygrywała praktycznie wszystkie zawody powiatowe i gminne. Wyjątkiem był 2015 rok (trzecie miejsce na zawodach powiatowych) i rok obecny.
Zwraca też uwagę, że sędzia nie uniósł chorągiewki, pomimo faktu przyznania punktów karnych.
- Jak był błąd to zaraz powinna być chorągiewka podniesiona, że jest błąd – mówi.
Problem drużyny polega na tym, że zwycięstwo rywali ze Starej Sobótki jest nieodwracalne i nie ma możliwości powtórzenia zawodów. Z kolei Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej wyjaśnia, że druhom wytłumaczono zasady oraz to, dlaczego nie uniesiona została chorągiewka. Opowiada o tym st. kpt. Marek Mikołajczyk, który był głównym sędzią podczas tych zawodów.
- Druhowie mieli wytłumaczony temat sygnalizacji błędów podczas startu. Wykonania ćwiczenia rozkazu nie sygnalizuje się, czy jest źle czy dobrze, dlatego, że jest to rozkaz wydawany na linii startu, więc zgodnie z regulaminem podnoszenie chorągiewki mogłoby wprowadzić w zakłopotanie lub niepotrzebną nerwowość przed starem – mówi – Chcę także zaznaczyć, że sygnalizowanie chorągiewką służy tylko i wyłącznie sędziemu startowemu i kierownikowi konkurencji do tego, czy jest gotowy do rozpoczęcia startu i ewentualnie, aby zasygnalizować błędy. To nie służy publiczności.
Zastępca komendanta mówi także o użyciu kamery podczas zawodów i odnosi się do sytuacji z rozładowaną baterią. Podkreśla, że nagrywanie zawodów ma przede wszystkim pomóc, lecz nie jest ono obowiązkowe.
- Potwierdzam, że podczas startu zawodników z Siedlca nagrywanie zostało wyłączone ze względu rozładowanie baterii. Następne drużyny też nie były nagrywane, między innymi kobiece drużyny, które startowały po mężczyznach, też nie były nagrywane. Jest to kwestia przypadku – wyjaśnia.
Marek Mikołajczyk odniósł się także do oceny rozkazodawstwa przez dowódcę prowadzonej drużyny. Powiedział, że na odprawie technicznej wyjaśniano kilka punktów spornych, co jest zawarte w protokole.
- Było wyraźnie powiedziane, że ma być słowo w słowo od początku do końca wykonane, zgodnie z regułą ujętą w regulaminie – tłumaczy i dodaje, że przed zawodami odbywają się spotkania organizacyjne, podczas których każda drużyna może wnieść własne wnioski, które później mogą być lub nie, przegłosowane.
Na koniec zastępca komendanta zaznacza, że wyszła inicjatywa spotkania się z druhami z Siedlca, celem wyjaśnienia wszelkich niejasności i punktów spornych. Sami druhowie potwierdzają, że taka propozycja padła, ale do spotkania jeszcze nie doszło, choć nie wykluczają złożenia wizyty w komendzie. Być może to spotkanie i rozmowa pozwoli rozwiać wątpliwości.