Po dosyć szarpanym początku spotkania, przerywanym częstymi faulami, niewielką przewagę wypracowali sobie zawodnicy Farmaceutów, którzy po dwóch celnych rzutach zza linii Zyskowskiego objęli prowadzenie 8-2. Gospodarze szybko jednak złapali właściwy rytm gry i na nieco ponad dziewięćdziesiąt sekund przed końcem pierwszej kwarty odrobili niewielkie straty zbliżając się do Polfarmexu na dystans jednego punktu (11-12). Rozpędzony zespół Turowa zdobywał punkt za punktem wygrywając ostatecznie pierwszą odsłonę 15-14.
Początek drugiej kwarty miał wyrównany przebieg. Żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie bezpiecznej, kilkupunktowej przewagi. W kutnowskim zespole z dystansu nie mylił się Grzegorz Grochowski, po którego trafieniu na 5:51 minuty przed końcem pierwszej połowy Lwy ponownie wyszły na prowadzenie 24-22. Na odpowiedź gospodarzy nie musieliśmy czekać długo. Zza linii celnie przymierzył Jakub Karolak, punkt z osobistych dołożył Daniel Dillon i przewaga Turowa wynosiła już pięć punktów (32-27). Ostatnie słowo należało jednak do Polfarmexu, który za sprawą skutecznego rzutu Mateusza Bartosza, na 37. sekund przed końcem odsłony, doprowadził do remisu 34-34. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa spotkania.
Po zmianie stron zarysowała się lekka przewaga Lwów, które w pewnym momencie, po trafieniu Bartłomieja Wołoszyna odskoczyli rywalom na sześć oczek (40-46). Farmaceuci systematycznie dokładali kolejne punkty, kontrolując jednocześnie przebieg boiskowych wydarzeń i nie dając się rozpędzić gospodarzom. Do decydującej o podziale punktów odsłony Polfarmex przystępował z pięciopunktową zaliczką, prowadząc 54-49.
Koszykarze Turowa nie złożyli jednak broni i wciąż wierzyli z zwycięstwo, co pokazała pierwsza część finałowej kwarty. Gospodarze szybko odrobili starty i na 4:48 minuty przed zakończeniem spotkania zbliżyli się do Farmaceutów na dystans jednego oczka (60-61). Chwilę później na tablicy wyświetlił się remis po 63 i mecz rozpoczął się na nowo. Wojnę nerwów lepiej wytrzymali zawodnicy z Kutna. Ręka, po raz kolejny w tym spotkaniu, nie zadrżała Zyskowskiemu, nie pomylił się również Fraser i na minutę przed końcem Polfarmex prowadził 64-70. Kiedy wydawało się, że już nic nie jest wstanie odebrać Lwom zwycięstwa na ostatni zryw zdecydowali się zgorzelczanie, którzy w szybkim tempie odrobili starty. Na szczęście gospodarzom zabrakło już czasu i to Polfarmex równo z końcową syreną mógł wznieść ręce w geście triumfu wygrywając 70-68.
W drużynie Farmaceutów aż czterech zawodników zapisało na swoim koncie dwucyfrowy dorobek punktowy. Dwanaście punktów zdobył Jarosław Zyskowski. Po jedenaście oczek uzbierali Wołoszyn i Parker, a dziesięć dorzucił Johnson.
W ekipie Turowa na wyróżnienie zasługuje Daniel Dillon, który zdobył 23 punkty. Dobrze zagrał również Filip Dylewicz, który ukończył mecz z 17 oczkami.
PGE Turów Zgorzelec - Polfarmex Kutno 68-70 (15-14, 19-20, 13-20, 21-16)
Turów: Dillon 23, Dylewicz 17, Gospodarek 4, Marek 0, Tatum 0, Karolak 8, Kostrzewski 8, Novak 6, Krestinin 2
Polfarmex: Zyskowski 12, Wołoszyn 11, Parker 11, Johnson 10, Fraser 7, Jarecki 7, Grochowski 6, Gabiński 4, Bartosz 2, Malczyk 0