Pełnomocnik burmistrza opowiadał, że zajmował się kwestią przełamywania barier architektonicznych, odbywał rozmowy z dyrektorem Zarządu Dróg Wojewódzkich ws. bezpieczeństwa na skrzyżowaniu ulic Marii Konopnickiej i Kaliskiej, a także z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad ws. dużego ruchu na DK 91 i wywoływanych drgań.
- W kwestii ronda sytuacja jest taka, że obecnie nie ma pieniędzy w budżecie Urzędu Marszałkowskiego. Nawet, gdybyśmy zasygnowali połowę tej kwoty (ok. 1,7 mln zł), to realizacja odbyłaby się nie wcześniej jak w 2020 roku. Przy naszym budżecie nie byłoby możliwości, aby zasygnować kwotę 800 tys. zł – mówił Zacharski, dodając, że w ciągu 5 lat na tym skrzyżowaniu miało miejsce 36 zdarzeń drogowych.
Ponadto, pełnomocnik ds. kontaktów międzyinstytucjonalnych rozmawiał z burmistrzami w cztery oczy.
- Uczestniczyłem również w spotkaniach w cztery oczy z burmistrzami jednym i drugim, odnośnie przygotowywania płaszczyzny pod rozmowy z osobami, które miały uczestniczyć w rozmowach – i na tym skończyła się wyliczanka wykonywanych prac przez Piotra Zacharskiego.
Radnym nie zaimponowała lista dotychczasowych osiągnięć pełnomocnika, radny Wojciechowski spytał Piotra Zacharskiego, czy jego zdaniem ta funkcja jest w ogóle potrzebna w urzędzie miasta.
- Z pańskich wypowiedzi wywnioskowałem, że zajął się pan rondem, wejściem do urzędu, drogą 91, repatriantami, a później te spotkania w cztery oczy, ale to już nie będę wchodził w to… przez 5 miesięcy zajmował się pan 5 sprawami, to na miesiąc wychodzi jedna sprawa.
Przewodniczący Kulesza również nie szczędził krytyki wobec osoby Piotra Zacharskiego, mówiąc, że nowa funkcja będzie najlepiej przez niego wykonywaną, bo będzie niejawna.
- Pan dzisiaj nam nic nie powiedział, czyli nie ujawnia, czym się zajmuje. Pan nie potraktował poważnie rajców miejskich, powinien trenować pan opowiadanie bajek, bo albo nie ujawnia pan nic, albo opowiada bajki. Ja tylko ubolewam, że kosztował pan sporo pieniędzy to miasto.
Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy radny Robert Łukasiewicz poruszył temat samego konkursu na stanowisko pełnomocnika ds. ochrony informacji niejawnych, de facto wygranego przez Piotra Zacharskiego. Radny mówił, że kontrkandydat posiadał o wiele większe uprawnienia, przy czym miał mniejsze oczekiwania finansowe.
- Było dwóch kandydatów i drugi kandydat miał poświadczenie do informacji ściśle tajnych. Pan Zacharski ma do poufnych, a to jest bardzo duża różnica. Ponadto, z tego co wiem, zaproponował bardzo niską stawkę. Taką, że aż się komisja zdziwiła. Skoro przez tyle lat nie mieliśmy takiego pełnomocnika, to nie warto było poczekać te pół roku na niego? – pytał radny panią skarbnik Grażynę Życzkowską, która zasiadała w komisji konkursowej.
Ta broniła się, że decyzja do niej nie należała, a wyboru dokonywał burmistrz. Radni zastanawiali się co skłoniło burmistrza do takiego wyboru, tym bardziej, ze umowa o pracę Piotra Zacharskiego podpisana jest na czas nieokreślony, jednak ostatecznych wniosków nie wyciągnięto.
