I ostatnio sam się złapałem na tym, że stałem się niewolnikiem swojego poglądu.
Miejsca pracy.
Miejscapracymiejscapracymiejscapracymiejscapracy….
Niczym ludowy wieszcz w transie powtarzam to od dobrych kilku lat.
I wiecie co? Ostatnio zgłupiałem. Bo zorientowałem się, że moje, popularne skądinąd hasło, okazuje się być niczym piwo bezalkoholowe na weselu. Na nikim nie robi wrażenia.
No i tak sobie pomyślałem – a co jeśli się mylę?
Z kimkolwiek bym nie rozmawiał, zawsze mówiłem, że w naszym mieście potrzebne są miejsca pracy. Dla mnie jest to fundament. Cała otoczka, w postaci rozrywek, jest, owszem, fajna i mile widziana, jednak byłbym w stanie poświęcić nawet jedną kadencję tylko po to, aby mieć gwarancję, że w przeciągu tej kadencji właśnie, powstanie jeden czy dwa zakłady. Mam na myśli takie normalne zakłady, które zatrudnią minimum 40 osób i dadzą umowę o pracę a nie jakąś śmieciówę.
Za to dałbym sobie nawet obciąć paznokcia u małego palca u stopy. To jest dopiero determinacja.
Ostatnio rozmawiałem z koleżanką, która przekonywała mnie, że… miejsca w pracy w Łęczycy tak naprawdę są. Ale ludzie nie chcą pracować. Początkowo był to dla mnie szok i niedowierzanie. Z drugiej strony, jeśliby spojrzeć chociażby na oferty Powiatowego Urzędu Pracy, to jakieś tam się zawsze znajdzie. Czyli, idąc pokrętną logiką, praca jako taka, jest w Łęczycy.
Wariatka? Ano może. Mówi prawdę? Ano może.
Przypomniało mi się, jak dobry kwartał temu przeprowadzałem sondę do gazety. Pytałem o inwestycje w Łęczycy w najszerszym tego słowa znaczeniu. Na pięć osób tylko jedna odpowiedziała mi, że chciałaby, aby tu powstały jakieś zakłady pracy. Inne mówiły o basenie, dyskotece, basenie i basenie.
Właśnie ta rozmowa z koleżanką i nagły atak retrospekcji uświadomiły mi, że być może to ja trwam w chorym przekonaniu i tak naprawdę te miejsca pracy rzeczywiście są zbędne. Nie stawiam tutaj ostatecznych wniosków, chciałbym bardziej stworzyć pole do dyskusji.
Bo wcześniej byłem przekonany o swojej nieomylności, a teraz trochę zwątpiłem. Co nie zmienia faktu, że wciąż uważam, że miejsca pracy są podstawą do dobrego funkcjonowania miasta.
I nie mówię tego dlatego, że chcę brzmieć fajnie. Mówię o tym dlatego, że pracowałem fizycznie i tak się składa, że mam świadomość wartości każdego pojedynczego miejsca pracy.
W zakładzie, w którym pracowałem, warunki były jakie były. Z moich znajomych, którzy odeszli z pracy, nikt nie znalazł pracy w Łęczycy. Ozorków, Stryków, Łódź, Zgierz, Kutno, Gostków Stary… powiat wielkopolski, a nawet zagranica – to były nowe azymuty ich zawodowej przygody. A czy ktoś mówił o tym, że odejdzie do innego zakładu pracy w Łęczycy? Nikt.
I tym się kieruję, mówiąc o nowych miejscach pracy. Chciałbym, aby ludzie mieli możliwość wyboru zakładu pracy, a nie podejmowania jej tylko dlatego, bo mają nóż na gardle oraz kredyty i rachunki do zapłacenia. Pisałem kiedyś, że umowa o pracę w Łęczycy jest rarytasem – zostałem wyśmiany. A ja podtrzymuję to stanowisko.
Nie chcę, aby młodzi ludzie zasuwali na jakichś umowach-zleceniach, nie chcę, aby wyjeżdżali do innych miast pracować. Chcę, aby to Łęczyca była miastem, które skupia wokół siebie ludzi. Nie dlatego, że ma kolejkę, zamek, czy zalewy. Ale dlatego, że jest tu praca.
I pod pojęciem miejsc pracy rozumiem zakłady, które zatrudniają również ludzi wykształconych i tych z doświadczeniem. Skończmy z myśleniem, że jak ktoś zrobi magistra bądź licencjat, to nie będzie pracował w Łęczycy, bo to bzdura. Zakłady pracy zatrudniają nie tylko na stanowiska, na których pracuje się fizycznie. Zresztą, sam znam wielu ludzi, którzy ukończyli studia wyższe i chcą jedynie pracy na normalnych warunkach. I jest im absolutnie obojętne czy będą pracowali na produkcji czy w biurze.
Kiedy nasze ukochane miasto przeżywało okres świetności? Wtedy, kiedy Łęczyckie Zakłady Górnicze, Watina, Tęcza i inne zakłady skupiały ludzi, którzy przyjeżdzali z innych miast pracować tutaj. I ci ludzie decydowali się tutaj kupować mieszkania, zostawać.
Teraz młodzi wyjeżdżają wcale nie dlatego, że nie ma basenu. Wyjeżdżają, bo nie ma pracy.
Tak jak wyżej napisałem – to tylko moje zdanie i być może padłem ofiarą swojego poglądu. Być może w powyższym tekście zawarłem masę nieprawdy.
Jeżeli uważacie podobnie, bądź inaczej, zapraszam do dyskusji. Wspólnie oceńmy, czego w końcu oczekujemy. Bo być może rzeczywiście tkwimy w pustym haśle, które po prostu brzmi fajnie.