Najpierw miasto: KWW Krzysztofa Lipińskiego – 10 radnych, KWW Andrzeja Olszewskiego – 3 radnych, radni niezależni: 2. Łącznie 15 radnych, 2 ugrupowania i dwóch radnych z własnych komitetów. Burmistrzem został Krzysztof Lipiński, dzięki czemu wprowadził 10 radnych, bądź to radni wprowadzili Krzysztofa Lipińskiego. Tego nie wiemy, trzeba by było porozmawiać z każdym z wyborców i spytać, czy podczas głosowania, głosował na radnego czy na komitet. Niemniej, zwycięzca bierze wszystko.
W powiecie łęczyckim mieliśmy do czynienia z aktualnym systemem. PSL – 6 radnych, PiS – 4 radnych, KWW Andrzeja Olszewskiego – 3 radnych, KWW Przymierze Ziemi Łęczyckiej – 2 radnych, SLD – 1 radny i KWW Ziemia Łęczycka – 1 radny. Łącznie 17 radnych z 6 różnych ugrupowań.
Zatem, patrząc na warunki łęczyckie, jow-y nie do końca rozbijają beton polityczny. I tak też nie musi być w wyborach parlamentarnych. Oczywiście, to tylko moja opinia. A z opinią jest jak z d… - każdy ma swoją.
Wracając do tematów referendalnych, uważam, że z referendami jest trochę jak z statystyką posiadania piłki w piłce nożnej. Ładnie to wygląda. Zwracamy uwagę na statystykę, kiedy zwycięska drużyna ma 70% posiadania piłki. Wtedy mówimy, że zdominowali rywala, efektownie wygrali. Kiedy jednak, mimo wysokiego posiadania piłki drużyna przegra, wtedy nikogo nie obchodzi ta statystyka. Przegrali i tyle.
Tak samo może być z referendum (ale nie musi). Co z tego, że obywatele mogą zdecydować, że chcą wprowadzenia jow-ów. Ładnie to będzie wyglądało na papierze. To rząd zdeycyduje, co z tym papierem zrobić. Tak samo zresztą jak to bywało z różnymi podpisami poparcia pod jakąś inicjatywą obywatelską. Pozbierali, podpisali, dziękujemy, dobranoc.
***
W sobotę w Łęczycy gościł Stanisław Michalkiewicz. Kto był, ten swoje wyniósł, kto nie był, niech żałuje. Nie twierdzę, że pan Michalkiewicz jest mądrością tego świata, jednak uważam, że dobrze, że się dzieje to co się dzieje. To znaczy, licząc od stycznia, Łęczycę odwiedził już Andrzej Duda, Janusz Korwin-Mikke, Krzysztof Bosak, Andrzej Biernat (choć z tymi jego odwiedzinami to niekoniecznie w formie spotkania z mieszkańcami Łęczycy, niemniej warto wspomnieć) a teraz właśnie Stanisław Michalkiewicz.
Można tych panów lubić bądź nienawidzić, jednak uważam, że z perspektywy czasu fajnie to wygląda. Łęczyca nie jest jakimś tam zaściankiem, który każdy olewa, natomiast staje się miastem, które jest brane pod uwagę. Oznacza to, że struktury danych partii dobrze funkcjonują i to, że Łęczyca tylko może zyskać na takich wizytach.
Na przyszlość, mieszkańcom gorąco polecam zagospodarowanie tej godziny czy dwóch i wybranie się na takie spotkanie. Poglądowo nie musimy się zgadzać z gościem, który akurat odwiedzi nasze miasto, niemniej zawsze warto posłuchać. Choćby dla samego siebie. Uważam, że na takich spotkaniach można tylko i wyłącznie zyskać. Albo tezy jegomościa przekonają nas do siebie, albo odepchną. Tak czy siak, wyjdziemy mądrzejsi.
***
Esta bien. Tak można w skrócie opisać wczorajszy piknik rodzinny. Pogoda dopisała, mieszkańcy dopisali, organizatorzy dopisali. Wszyscy doskonale się uzupełnili. Tak szczerze pisząc, to bałem się, że ta impreza może nie wypalić. Z różnych przyczyn, choćby i losowych. Bałem się przede wszystkim dlatego, bo widziałem ogromne zaangażowanie ludzi tworzących ten piknik i naprawdę niefajnie by było, gdyby ich praca spaliła na panewce.
A nie spaliła. Widziałem zadowolonych organizatorów, którzy mimo skwaru chodzili z uśmiechami na twarzach. Widziałem zadowolonych mieszkańców i przede wszystkim zadowolone dzieci. Impreza zrobiona minimalnym nakladem finansowym, za to ogromnym nakładem sił, zaowocowała niesamowicie. Bez żadnej zbędnej pompy, bez długich przemówień i wręczania orderów. Po prostu: jest zabawa, przynoście to, co macie i bawmy się razem. Dla wszystkich organizatorów tej imprezy: chapeau bas.
Wiecie co jeszcze było fajne na wczorajszym pikniku? Radni. Pokazali, że są ludźmi, którzy lubią się bawić i skrzyknąć się dla dobra miasta. Garnitury schowali do szafy, założyli krótkie spodenki i ochoczo rozdawali kiełbasę czy grochówkę. Takie zwyczajne, ludzkie zachowania są zawsze mile widziane, więc z mojej strony głęboki ukłon w uznaniu za ten niedzielny luz i swobodę.