Spotkanie realizowane w ramach cyklu Łęczyckie Biesiady Literackie w ramach projektu „Szlachcic Boruta marką Łęczycy i Województwa Łódzkiego – etap II współfinansowanego przez UE z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Łęczycy po raz kolejny pękała w szwach. Wczorajsze spotkanie z globtroterem Marcinem Złomskim przyciągnęło wielu miłośników przyrody i nie tylko.
Marcin Złomski wraz z żoną Małgorzatą w ramach podróży poślubnej postanowili odbyć podróż po świecie. Z trwającej 10 miesięcy wyprawy aż 3 spędzili w Nowej Zelandii, co udokumentowali licznymi zdjęciami.
Zachwyt w zebranych najbardziej wzbudzał pokaz slajdów. Zróżnicowany nowozelandzki krajobraz wyspy północnej i południowej, gdzie obok ukwieconych gór pojawiały się różnobarwne jeziora i gejzery przyciągały uwagę. Bajkowej scenerii towarzyszyła odpowiednia muzyka – ścieżka dźwiękowa z „Władcy Pierścieni" (którego sceny, kręcone były w Nowej Zelandii), zachęcająca do samodzielnych wypraw w nieznane.
Podróżnik szczegółowo opowiadał o kolejnych etapach podróży a także o organizacji nowozelandzkich wycieczek. Dawał też wskazówki, jak sobie radzić, gdy za dom służy prawie 20-letni campervan.
Złomski zauważył, że Nowa Zelandia jest rajem dla osób kochających przyrodę i ciszę. W swoich opowieściach wspomniał o przyjaznych gryzoniach oposach, złośliwej złodziejce papudze kakapo, lwach morskich, fokach i poszukiwaniu nielota kiwi, który jest symbolem kraju.
Na koniec organizatorzy łęczyckich biesiad literackich zaprosili gościa i publiczność do smakowania nowozelandzkich przekąsek. Przekornie zaserwowano właśnie kiwi, na szczęście nie ptaka, ale owoc.
Na siedem tygodni osiemnastoletnia Toyota Lite Ace staje się naszym domem. Mimo, że samochód jest już wysłużony doskonale sobie radzi na krętych, nowozelandzkich drogach. Pnie się w górę pod najwyższy szczyt na wyspach Mt. Cook, manewruje wśród fiordów na Malborough Sound, mknie po śliskiej nawierzchni Fiordlandu i pokonuje liczne brody. Codziennie budzimy się w nowym miejscu – na skraju klifowego wybrzeża, nad rwącą rzeką, błękitnym jeziorem osnutym porannymi mgłami lub na nielegalnym parkingu z widokiem na ośnieżone szczyty. W deszczowe dni najbardziej doceniamy komfort życia w camervanie – śpimy, czytamy, gotujemy nie wychodząc z samochodu. Gdy jednak na chwilę wychodzi słońce Toyota podwozi nas na początek górskiego szlaku – pod Mt. Aspiring, Mt. Cook i na Kepler Track. Campervan pozwala nam podróżować po Nowej Zelandii z dala od utartych turystycznych szlaków i przebywać jeszcze bliżej niesamowitej, nowozelandzkiej przyrody. Do tego jedziemy wygodnie i bardzo tanio.